Mały czytelnik cz. 1.
Nauka czytania nie rozpoczyna się w szkole wraz z poznawaniem liter. Dużo wcześniej, w zasadzie od pierwszych dni życia dziecka, możemy zacząć budować dobre fundamenty czytania.I nie chodzi tutaj o znajomość liter, ale o pozytywne skojarzenia z książkami, czytaniem i całym światem, które książki mogą przed nami otwierać. Najważniejszym zadaniem rodziców małych dzieci jest zatem budowanie pozytywnych doświadczeń związanych z książkami. W przypadku niemowląt dotyczy to szczególnie emocji, wrażeń i skojarzeń, które pojawią się podczas wspólnego czytania. To one sprawią, że dziecku łatwiej będzie w przyszłości samodzielnie sięgać po kolejną lekturę i pokochać książki na całe życie.
Czytanie, która odstrasza. Dlaczego wiele starszych dzieci ucieka od książek, jakby te parzyły lub były jakimś silnym alergenem? Książka kojarzy się wielu dzieciom z przymusem („karzę ci czytać, żebyś się w końcu nauczył, i do tego na głos, żebyś nie oszukiwał”), smutną koniecznością lub wyrokiem („masz przeczytać codziennie 10 stron, i ja tego dopilnuję z zegarkiem w ręku”), rezygnacją z zabawy lub innych przyjemności („koniec zabawy, teraz marsz do czytania!”), a czasami nawet z karą („taki jesteś chętny do wybryków, to siadaj do książki, może ci figle z głowy wyparują”). Do tego obrazu możemy dorzucić jeszcze straszenie („teraz to jeszcze możesz się bawić ale jak pójdziesz do szkoły, będzie czytanie i pisanie, to skończy się wolność”), zawstydzanie dzieci („wstyd, że jeszcze tak dukasz, a inne dzieci już płynnie czytają”), szantażowanie („jak przeczytasz kilka stron, to będziesz mógł pograć na tablecie”), przykry obowiązek („pobawiliśmy się a teraz czas na codzienne czytanie, wiesz, że musimy codziennie chociaż trochę poczytać”). Nietrudno o wniosek, że sami takimi komentarzami „zarabiamy” na niechęć dzieci do czytania. Logiczna również wydaje się reakcja i niechęć dziecka. Bo jak polubić coś, co tak nieprzyjemnie się kojarzy? Nic również dziwnego, że wpadamy w pułapkę – dziecko nie zna i nie lubi czytania, zaczynamy stosować przymus, a w konsekwencji niechęć do czytania wzrasta. I mamy swego rodzaju błędne koło.
Czytanie, która przyciąga, pociąga i kusi
Czy możemy zatem zatrzymać tą nieprzyjemną karuzelę niechęci do czytania i zbudować pozytywny obraz książek? Wyobraźmy sobie sytuację, w której książka, od pierwszych dni, tygodni, miesięcy życia, staje się nagrodą i kojarzy się z przyjemnym spędzeniem czasu. Aby tak się stało w umyśle dziecka książka musi zostać obudowana przyjemnymi skojarzeniami. Dla małego dziecka, tak w przypadku negatywnych, jak i pozytywnych skojarzeń, to dorosły będzie ich nośnikiem. Będzie pośrednikiem między dzieckiem i światem książki. Wszystko, co pojawi się w relacji dziecko-dorosły zostanie „przyklejone” do czytania i zostanie w umyśle dziecka, często na całe życie – emocje, magiczna atmosfera, słowa, przypadkowo rzucone komentarze, obraz rodzica siedzącego ze swoją książką w ręku.
Oto kilka przykładów pozytywnych emocji i doświadczeń towarzyszących czytaniu. Rodzic czyta niemowlakowi i przez szczebelki łóżeczka głaszcze po pleckach lub stópkach. Ciepły głos czytającego rodzica zlewa się z doznaniem bliskości, bezpieczeństwa i spokoju. Nawet jeśli dzidziuś nie rozumie, o czym jest treść to uczy się rytmu czytania, poznaje głos czytającej mamy lub taty i zaczyna za tym głosem stopniowo podążać. Dla starszego niemowlaka to wspólne siedzenie na fotelu, na kolanach mamy, która pokazuje w książeczce obrazki i opowiada. Jest w tym bliskość cielesna, bezpieczeństwo i wiele nowych, ciekawych bodźców. Podobnie jest z czytaniem do snu, gdy dzień pełen wrażeń się kończy. W tym szczególnym czasie można sobie pod kołderką porozmawiać o całym dniu i poprzytulać się na dobranoc. Jeśli w tym wieczornym rytuale jest również miejsce dla książki, to i ona będzie się miło kojarzyła. Czytanie w tych przykładach staje się jedną z form wspólnego spędzania czasu, wyciszenia, relaksu.
Ale książka to nie tylko wyciszenie, to również ekscytacja i radość. Przy książeczce można się więc wspólnie pośmiać i powygłupiać. Dobrym pretekstem do tego są na przykład rymowanki i wierszyki, a z nimi zabawa brzmieniem słów, rytmem i rymami, ruchem, gestami, minami. Wówczas książka będzie kojarzona również z radosnym spędzaniem wolnego czasu. Ponadto można wspólnie z dzieckiem odkrywać w książkach ciekawy świat kolorów, wzorów, przyrody i wszystkiego co nas na co dzień otacza, zadawać pytani i wspólnie szukać odpowiedzi. W tym również jest wiele pozytywnych emocji związanych z rozumieniem świata, zaspokajaniem i rozbudzaniem ciekawości, wspólnym cieszeniem się z nowo poznawanych rzeczy. A z czasem pojawi się również gotowość do śledzenia przygód książkowych bohaterów. Na początku ich zwykłej codzienności, w której dziecko odnajdzie również swoje radości, pokusy, troski, obawy i kłopoty. Dla dziecka to dodatkowa możliwość – jak w lustrze – oglądania i przeżywania emocji a także pretekst do rozmawiania z rodzicami o swoich trudnych dziecięcych sprawach i watpliwościach. Można polubić czytanie, gdy ono nie tylko cieszy ale również pomaga radzić sobie z własnymi trudnościami.
Te wszystkie emocje – pozytywne i negatywne – pojawią się w relacji z dorosłym. To on zbuduje pomost między dzieckiem a światem książki. Może to być dziurawa kładka prowadząca w nieciekawą nicość albo barwny most otwierający drogę do niezwykłego świata. Warto w tą drogę zainwestować.
Dr Joanna Matejczuk
Instytutu Psychologii UAM