Alergia- czy można ją wyleczyć?
Co ma wpływ na powstawanie alergii? Zacznijmy od jedzenia.
Prześledźmy, co się dzieje z pokarmem, który spożywamy. Najpierw przyjrzyjmy się temu, co jemy. Węglowodany i białko stanowią niestety podstawę naszego pożywienia, czyli: mięso, produkty mleczne, białe pieczywo, ziemniaki. Jeżeli zapytamy ,, Czy Pan, Pani je warzywa” otrzymamy odpowiedź:tak, jem pomidory, ogórki, marchewkę, buraki, kapustę . Dodajmy do tego jabłko, gruszkę i otrzymamy jadłospis składający się tylko z 10 produktów! A rozmawiając z niektórymi rodzicami wiem, że są dzieci, które nawet tego minimum nie jedzą, bo… nie lubią! Na śniadanie płatki, chleb, bułka- czyli węglowodany, potem jogurt, jakiś owoc na obiad ziemniaki, czasem ryż (węglowodany!), kawałek mięsa, potem podwieczorek- czyli coś słodkiego- a na kolację parówka z keczupem .
Jeśli pojawiło się warzywo to zazwyczaj jako dodatek do obiadu. Co do picia? Słodka herbata, sok albo woda z syropem. I tak codziennie. Oczywiście batoniki i czekoladki, które oprócz cukru zawierają utwardzony olej roślinny. Co z tego?- oburzają się niektórzy . Przecież ,,dobre” margaryny zawierają tłuszcze cis( czyli takie, które nasz organizm potrafi wbudować). Tak, ale zawierają również metale ciężkie.
Skąd się tam wzięły?
Zajrzyjmy do chemii organicznej . Oleje są płynne, elastyczne, bo składają się z łańcuchów węglowych, w których atomy węgla są połączone ze sobą wiązaniami podwójnymi a nawet potrójnymi, nazywają się wtedy tłuszczami nienasyconymi. Ale do przemysłu spożywczego używa się tłuszczów nasyconych, czyli stałych. Ten proces nasycania to uwodornienie, zabieg, który mógłby być nieszkodliwy gdyby nie technologia, w której zostaje to zrobione. Do tego potrzebny jest katalizator, a w tym przypadku zawsze jest to metal. Najczęściej nikiel (może być nawet platyna, ale co z tego, my nie trawimy ani platyny, ani niklu), a na chwilę obecną nie ma technologii, która pozwoliłaby uniknąć przedostawania się atomów metalu do margaryny. Dlatego czytając etykiety na ciastku czy batonie ,,olej utwardzony” musimy mieć świadomość, że jemy lub dajemy dziecku dodatek w postaci niklu.
Chipsy.,, Oj, proszę pani, to tak rzadko- jak raz w tygodniu zje to przecież nic się nie stanie, bez przesady! My, dorośli to lubimy , a dziecko jak widzi to też chce.”
Chipsy są chętnie jedzone ze względu na smak, który pochodzi od związków chemicznych, benzoesanów. Benzoesany mogą być pochodzenia naturalnego- są powszechne w świecie roślin, ale pod wpływem kwasu askorbinowego zostają przekształcone w benzen. Pierścienie benzenowe są czymś, co w warunkach laboratoryjnych trudno jest rozłożyć. To dobrze- mówią amatorzy tego typu ,,jedzenia”- to ,,przeleci” przez organizm i koniec .
Nic bardziej mylnego. Nasza wątroba to nie byle jakie laboratorium i ona rozkłada ten fatalny benzen do kwasu mukonowego, który jest bardzo aktywny, wiąże się poprzez grupy HOOC i COOH i wiązania podwójne z białkami wątroby, szpikiem kostnym, białkami nerek, śledziony, krwi i mięśni, co powoduje zawroty głowy, ogólne osłabienie, zaburzenia rytmu serca, złuszczanie i pękanie skóry.
Węglowodany.
Wielocukry- skrobia(roślinny), glikogen(zwierzęcy-buduje błony naczyń włosowatych)
Dwucukry: sacharoza, laktoza, maltoza
I jednocukry- glukoza, fruktoza i galaktoza uczestniczą w metabolizmie kwasów nukleinowych.
Wchłanianie glukozy i galaktozy wymaga zużycia energii ATP, natomiast fruktoza wchłania się biernie. Co to znaczy?
Często obserwujemy, że po spożyciu słodyczy stajemy się senni- przyczyną jest właśnie zużycie cząsteczek ATP, to znaczy, że trawienie mleka, soi, pektyn jest bardziej męczące niż trawienie miodu i owoców, które nie mają grubej skórki. Jeżeli spożywamy za dużo węglowodanów, to może nie wystarczyć enzymów, dochodzi do magazynowania tych niestrawionych cukrów w organach -głównie w wątrobie i nerkach (glikogen). Pojawiają się uczucia pełności, biegunki a w jelicie grubym saprofity (bakterie) przekształcają niewchłonięte cukry do kwasów tłuszczowych, powodują fermentację cukrów z wytworzeniem gazów, co drażni jelita.
Co z mięsem? Trawienie białka zwierzęcego jest dokonywane przez enzymy- pepsynę w żołądku (którą uaktywnia kwas solny), trypsynę, chymotrypsynę i elastazę wydzielane przez trzustkę do światła jelita.
Jeżeli jemy zbyt dużo mięsa, to nie wystarcza enzymów do jego strawienia. Co wtedy? Musimy pamiętać że nasz organizm skolonizowały bakterie(dorosły człowiek ma 2-3 kg bakterii!), które mają świetną pożywkę. Mięso jest pożywką dla bakterii gnilnych- clostridii. Czyli niestrawione kawałki mięsa gniją w jelitach.
Do wydalenia go przydałby się błonnik z warzyw, ale niestety tutaj jest deficyt( nie lubimy warzyw!)
Jak to? Przecież jem ziemniaki i ogórki do obiadu. Proporcje warzyw do mięsa powinny być to 3 do 1, ziemniaki mają mało błonnika a zawierają dużo skrobi(węglowodan).
Co tam jeszcze mamy na talerzu? Oczywiście mleko. Sery, jogurty, mleko;
czyli wszystkie produkty bez których, jak wieść głosi, rozlecą się nasze kości, zęby i inne części ciała, zawierają wapń, ten pierwiastek bardzo wylansowany przez firmy farmaceutyczne. Ale, przecież to jeden z podstawowych pierwiastków! Tak, ale wapń jest tak naprawdę pospolity, więc nie tylko mleko jest jego głównym źródłem. Do związania wapnia potrzebujemy witaminy D(naprawdę nie jest żadną witaminą) i cynku (jego źródłem są zielone warzywa). Wchłaniane wapnia jest utrudnione przez kwas fitynowy, który występuje w pełnoziarnistym pieczywie- dlatego jedzenie chleba z serem nie jest zbyt pożądane z punktu widzenia dietetycznego. Wchłanianie wapnia też ogranicza duża ilość kwasów tłuszczowych (powstałych w wyniku trawienia cukrów i tłuszczów)
A co się dzieje, gdy mleko wypijemy po posiłku mięsnym? Zostaje zaburzone wchłanianie żelaza -poprzez łączenie się jonów wapnia z mleka- z jonami żelaza z mięsa. Dlatego brak żelaza zazwyczaj znika, gdy zmniejszamy podaż nabiału. Pamiętajmy, że wchłanianie żelaza skutecznie zwiększa witamina C.
Co z glutenem?
Rzadko występuje celiakia, najczęściej jest nietolerancja pszenicy- której cząsteczki są tak małe że przenikają przez jelita, powodując reakcje alergiczne.
Przyjrzyjmy się teraz temu, co zjedliśmy. Część pokarmu nie może być strawiona- bo jest go za dużo, nie mamy wystarczającej ilości enzymów – dochodzi do nietolerancji pokarmowej.
Z kolei pokarm źle strawiony, którego białka nie zostały wbudowane w nasze tkanki pobudza nasz układ immunologiczny, który wytwarza przeciwko nim przeciwciała- dochodzi do alergii (oczywiście typów alergii jest kilka, w zależności od rodzaju wytwarzanych przeciwciał, ale nie chodzi nam o nomenklaturę).
Nie bez znaczenia są nasze predyspozycje, czyli genotyp, ale jest takie powiedzenie ,,Gdybym wiedział, że się przewrócę, tobym się położył”. Znając już możliwości naszego organizmu nie katujmy go pokarmem, który mu szkodzi. Jeżeli powdychamy sobie białka pyłków roślin, które mają podobną budowę do tych, które powodują wytwarzanie przeciwciał, dochodzi do alergii krzyżowych.
Z grubsza wiemy już, co jemy. Jeszcze zobaczmy jak jemy?
Jak więc jemy? Byle jak. Gryziemy szybko, w biegu, myśląc o sprawach, które nas denerwują. Znowu moda na stres? Czyżby? Zobaczmy jak to działa.
Mój ulubiony przykład to sarenka. Każdy chyba widział sarenkę, która jadła sobie spokojnie dopóki, dopóty nas nie ujrzała. Gdy tylko poczuła zagrożenie to uciekła . Czy uciekając- sytuacja stresowa- sarenka podjada sobie po drodze? Nie. Korzysta z przypływu energii, która się wytworzyła pod wpływem działania adrenaliny- hormonu walki i ucieczki.
A my? Zajadamy stres. Spieszymy się gryząc byle jak i jedzenie, które powinno nadtrawione wpaść do naszego żołądka, dociera tam w formie, która jest trudna do strawienia(już wiemy, jak to się odbywa). W przypadku silnego stresu wymiotujemy, albo mamy biegunkę. Dlaczego?
Tak naprawdę procesy życiowe nasze i sarenki są bardzo podobne.
Mózg , po sklasyfikowaniu bodźców jako zagrożenie za pomocą neuroprzekaźników wydał rozkaz nadnerczom, aby natychmiast przekształciły noradrenalinę w adrenalinę. Adrenalina – uwalnia glukozę z wątroby po to, żeby mięśnie mogły ją przerobić na energię i hamuje wydzielanie soków żołądkowych i pracę jelit!
Nasz mózg dostał informację: przetrwać! Skupić się na bezpieczeństwie, uruchomić procedury, które chronią ludzkość od początku jej istnienia, więc adrenalina plus szybkie jedzenie to sprzeczność z punktu widzenia biochemii. Reakcje stresowe są różne. Kłótnie, problemy w szkole, chęć bycia najlepszym, pośpiech, brak snu etc. etc. etc.
Oprócz zwykłych alergii mamy też reakcje histaminowe- nagłe pokrzywki, nagłe stany zapalne, nagłe uczucia duszności. Histamina występuje w wielu produktach i również w naszym organizmie- pełni funkcję neuroprzekaźnika(związku, którego cząsteczki przenoszą sygnały pomiędzy neuronami). Histamina, którą spożywamy powinniśmy strawić w żołądku. Ale, ale …czy nasz układ pokarmowy nie został właśnie wyłączony przez stres? Czy nie jesteśmy teraz w sytuacji, kiedy wydzielamy adrenalinę?
Czy pani jest na coś uczulona? Często słyszę to pytanie. Byłam. Na żółtko jaja kurzego. I co? Miała pani wysypki? Nie. Tylko mocno podkrążone oczy, uczucie ogromnego zmęczenia i ciągłe poziewanie. I już pani nie jest? Nie . Odczuliłam się. Wiązało się to również z dietą- przez pewien czas musiałam unikać jajek- teraz jem kilka w tygodniu, gdyż stanowią dla mnie jedno z głównych źródeł białka. To była alergia zamaskowana- samo spożywanie jajek nie budziło żadnych podejrzeń, prawdopodobnie uwarunkowana genetycznie(?).
Co z alergią wziewną? To samo. Peptydy(białka), które wdychamy prowokują nasz system immunologiczny do wytwarzania przeciwciał . Białka pyłków, roztoczy kurzu, sierści, pleśni to ,,obcy”, przeciwko którym zostaje uruchomiona reakcja obronna. A tak naprawdę to żyjąc w danym środowisku powinniśmy je rozpoznawać jako ,,swoje”. Dlaczego więc tak się dzieje? I tu zataczamy koło w naszych spostrzeżeniach. Niestrawione jedzenie, stres, przepracowanie to dodatkowe obciążenia, które ,,zwodzą” nasz organizm.
Jestem terapeutą. Moja praca polega na określaniu rodzaju alergenów, które powodują alergie i nietolerancje. Zazwyczaj osoby, które się do mnie zgłaszają są przekonane, że mają alergię wziewną i są zdziwione, że chcę zrobić test również na pokarmy. I bardzo często po kilku tygodniach kontaktują się ze mną tylko po to, żeby powiedzieć że objawy alergii minęły, gdy nie jedzą pewnych produktów.
Zadaliśmy sobie pytanie- czy alergię można leczyć?
Nie.
Nie można jej leczyć, bo to nie choroba. To tylko sposób, w jaki nasz organizm usiłuje sobie poradzić z zagrożeniem. Miota się jak dzikie zwierzę w klatce i chce gryźć wszystko i wszystkich. Trzeba go oswoić. Odpowiednio nakarmić. Nie uda się to bez zrozumienia jego potrzeb- na pewno nie oswoimy go podając mu ciągle środki uspokajające tak, jak się ,,leczy” alergię- blokuje stany zapalne za pomocą sterydów.
Jesteśmy częścią świata i posiadamy zdolności, które pozwoliły nam przetrwać. Zrozumienie tego i odpowiedni styl życia to klucz do życia bez alergii.
Autor: mgr Irena Mantaj
Źródła:
M. Jędra, A. Starski, H. Gawrońska, D. Sawilska-Rautenstrauch „Występowanie benzenu w napojach alkoholowych”
J. Tatoń „Zaburzenia przemiany węglowodanowej”
http://weglowodory.manifo.com/toksycznosc-weglowodorow-arom
R. K Murray, D.K. Granner, Victor.W Rodwell ,,Biochemia Harpera’’
A.Bochenek, M. Reicher ,,Anatomia Człowieka’’ tom II
G. Cornelissen ,,Podstawy diagnostyki systemowej’’