Podczas rozszerzania diety wielu rodziców zmaga się z trudnym problemem jakim jest niejedzenie. Ale czy na pewno to problem i czy w ogóle „niejadki” istnieją? Niejadek to trochę mit, który, żeby obalić, trzeba wyjaśnić skąd się bierze. Powtarzana z pokolenia na pokolenie „wiedza” , że są dzieci, które po prostu nie jedzą, jest nie tylko krzywdząca dla dzieci ale także dla rodziców. Pomimo starań i prób, nie udaje im się zachęcić dziecka do jedzenia, bo zamiast szukać przyczyn, szukają prostych rozwiązań. A „niejadki” zazwyczaj skądś się biorą. Jedynie 3-5% dzieci ma faktycznie problem z żywieniem i zazwyczaj powiązane jest to z utratą masy ciała, niedoborem wzrostu, a nawet niedożywieniem u dziecka. Problem ten zazwyczaj zdiagnozowany jest przez pediatrę, wymaga wsparcia terapeuty karmienia lub psychologa. Większość jednak wynika z zupełnie innych przyczyn.
Dlaczego moje dziecko nie je?
- Niedobór żelaza– jedną z głównych przyczyn jest anemia. Powoduje spadek apetytu oraz niechęć do próbowania nowych produktów. Trzeba pamiętać, że na niski poziom żelaza w szczególności narażone są dzieci karmione piersią w drugim półroczu życia. Aby mieć pewność, że nie ma żadnych niedoborów, wykonujmy profilaktyczne badania (morfologia + ferrytyna) oraz zadbajmy aby posiłki były gęste odżywczo oraz bogate w żelazo (na moim IG znajdziecie relacje wyróżnioną #projektżelazo, w której umieściłam przepisy na dania bogate w ten składnik)
- Problemy w budowie jamy ustnej – za krótkie wędzidełko to zmora niejednego rodzica. Powoduje ono trudności w ssaniu, gryzieniu i żuciu. Ale nie tylko ono może być problemem. Zazwyczaj wtedy dziecko chce jeść ale napotyka trudność w połykaniu, krztusi się albo je bardzo małe ilości. Rozwiązaniem jest jak najszybsza wizyta u neurologopedy.
- Zbyt wolno rozszerzana dieta – z tym procesem nie można zwlekać (np czekać do 8 miesiąca życia dziecka), zaczynamy rozszerzać kiedy widzimy gotowość (w okolicy 6 mż) i nie boimy się podawać nowe smaki, różne konsystencje i zróżnicowane posiłki. Brak tej różnorodności może osłabić zapał do jedzenia.
- Zachęcanie do jedzenia, stres, presja– wszystkie „za mamusie”, „leci samolocik”, „jeszcze jedna łyżeczka” wywołują presje i zaburzają relacje z jedzeniem. Dziecko ma „wbudowaną” samoregulacje czyli dokładnie wie ile może i powinno zjeść. Unikajmy zachęcania do jedzenia, zaufajmy dziecku i jego organizmowi.
Zobacz, także; Rabat na dietę dla Ciebie lub dziecka, które je rozszerza.
Co zrobić, żeby dziecko chciało jeść?
Przede wszystkim dajmy dziecku nauczyć się jeść po swojemu i we własnym tempie. Podawajmy posiłki zbilansowane ale przede wszystkim różne. Możemy zacząć od samych papek, ale w miarę upływu czasu dajmy jedzenie do rączki, niech dziecko pobawi się, sprawdzi strukturę i spróbuje samo wkładać jedzenie do buźki. Nauka jedzenia może trwać miesiąc a może 6. Nie spieszmy się i nie starajmy się przyspieszyć tego procesu. Pamiętajmy, że rozszerzanie diety to jest nauka jedzenia a nie jedzenie, więc nie martwcie się jeśli dziecko nie zjada tylko ile wydaje wam się, że powinno. A przede wszystkim zadbajmy o dobrą atmosferę przy stole. To jest nasz klucz do sukcesu.
Autor: Karolina Czech
Instagram: karo.czech.dietetyk
FB: Karolina Czech – Dietetyk